niedziela, 6 listopada 2016

Niedziela będzie dla nas #1- Babeczki Cynamonowe Cioici Ani

Jak obiecałam sobie i dzieciom wczoraj, tak oczywiście być musiało. Dzisiejszy dzień był dniem swobody i zabawy. Rano pobudkę urządziła Emilka. Była 8.30 i tak naprawdę od kilku chwil leżałam z uczuciem szczęścia pod powiekami. Czy też tak macie ,że czasem przepełnia was uczucie szczęścia, miłości i spełnienia tak wielkie, że boicie się czy jesteście jego warci? Dostałam tak wiele.Cudowne i zdrowe dzieci, wspaniałego ( jeśli czytasz kochanie to niech Ci się w głowie nie poprzewraca) Męża, przyjaciółki, którym ufam a przede wszystkim moją Ewelinę, siostrę najwspanialszą na świecie...
Tak dla balansu, który tak lubię napiszę, że uczucie to nawiedza mnie wtedy kiedy jestem wypoczęta i wyspana...Niestety nieczęsto się to zdarza.

Tuż po pobudce wzięłyśmy się z Emilką za pieczenie mufinek, dziś w wersji cynamonowej z jabłkiem. Mufinkowy przepis dostałam od mojej siostry, mistrzyni wypieków rodzinnych. Nazwałam je więc:


Mufinki Cioci Ani
dziś w wersji cynamonowej

Składniki mokre
pół szklanki oleju
5/8 szklanki mleka lub jogurtu
2 jajka
Mieszamy dokładnie




Składniki suche
1.5 szklanki mąki
pół szklanki drobnego cukru
cukier waniliowy( teraz są takie z prawdziwą wanilią, można też zrobić samemu)
łyżeczka proszku do pieczenia
dziś łyżeczka cynamonu  

Mieszamy dokładnie

Teraz składniki suche wsypujemy do mokrych i mieszamy KRÓTKO, jedynie do połączenia składników, nie musimy ba, nawet nie trzeba dokładnie mieszać. Do papilotek nakładamy ciasta na około3/4 wysokości. Dziś dałyśmy do mufinek po kawałeczku jabłka i jak to cynamonowe maniaki posypałyśmy delikatnie cynamonem.



Mufinki piekę w ok.180stopniach do momentu aż będą złote.

Smacznego



Kiedy Mufinki pachniały słodko z piekarnika nastawiłam obiad.Dziś inny niż zwykle w niedzielę. Nieśmiertelna tej jesieni zupę ogórkowa, ziemniaki i szynka, którą upiekłam wczoraj.
Obiad czekał sobie wygodnie na kuchence, a my korzystając z pięknej, niedzielnej, jesiennej i ciepłej aury ruszyliśmy na piknik, do lasu. Dzieciaki były zachwycone. Okazało się, że są jeszcze grzyby i nazbieraliśmy ich sporo. Apetyty na świeżym powietrzu dopisały i jedzenie z piknikowego kosza zniknęło w mgnieniu oka. To była bardzo udana wyprawa. 







Popołudnie w domu spędziliśmy leniwie, wyjście do kościoła, malowanki, bajki. Dopiero wieczorem Antoni zgotował nielada atrakcję. Powiedział, że idzie do toalety, po drodze zabrał ze sobą, stojącą na zmywarce miseczkę z niedojedzoną zupą ogórkową. Zupkę wlał do toalety, miseczkę odłożył grzecznie na pralkę a potem zabrał się do szorowania tym co dosięgnął.Gąbką do kąpieli, myjką i ręcznikiem do rąk. Weszłam zaniepokojona co tak długo robi w toalecie.Myślałam, że po prostu - kupkę. Upychał właśnie szczotką do WC wszystko głęboko do muszli. No cóż, kupimy nowe myjeczki. Kreatywność najmłodszego mnie onieśmiela. Czy wasze dzieci mają też takie genialne pomysły?

Czas przygotować się do jutrzejszego poranku. Moje 20 minut lokaty na spokojny jutrzejszy poranek.
Dobrej nocy wszystkim


3 komentarze:

  1. Smacznie, rodzinnie, piknikowo i zabawnie. Jak zawsze u Was sielanka. Cudownie Was widziec! Piknik w takiej scenerii musi miec moc!

    U nas dzisiaj caly! Dzien pada. leje nawet. Okrutnie. Oby do grudnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana.Przykro mi że u was taka pogoda. U nas wieczorem też się popsuło i rozpadło. Jesień . Masz rację . Aby do grudnia

      Usuń
    2. Dziękuję kochana.Przykro mi że u was taka pogoda. U nas wieczorem też się popsuło i rozpadło. Jesień . Masz rację . Aby do grudnia

      Usuń