wtorek, 17 maja 2016

Marcowy Maj

Cieszy bez, cieszy zieleń drzew ale maj w tym roku wyjątkowo marcowy.Zimno, mokro i wietrznie. Było kilka gorących dni a teraz znów kilka stopni a wiatr jak na jesieni. Małż zachorował i zaraził nas wszystkich. Ja już gorączkuję, kicham i kaszlę. Maluchy zakatarzone. Nici w tym roku z działki. Ciągle coś i nawet nie skopane. Wstyd i hańba...jeśli znacie kawał o zajączku i niedźwiedziu to na pewno wiecie o czym mówię. Przynajmniej balkon mnie cieszy. Chociaż doniczki nadal nie owinięte. Jejku jak pomyślę,że z wszystkim jestem do tyłu dostaję wścieku!!!! Kiedyś na wszystko miałam siłę. Teraz jest ich mniej. Dojrzałość jakaś mnie dopadła. Dziwne tylko, że mój gibki i młody Małż od zawsze ma napady dojrzałości i ciężko mu do tej działki się zabrać. Uniósł się jednak honorem i pomalował pokój Emilki. Zalało nam sufit podczas ostatnich deszczów. Dwa razy. W końcu zacieki poszły aż na ścianę. Dach już remontują więc Małż maluje. Wybraliśmy piękny , mleczny róż,  kolor -płatki piwonii. Do tego jej białe mebelki, szare i turkusowe dodatki. Będzie pięknie. Jutro muszę kupić nowa szynę podsufitową i pomyśleć o firanie, do tej pory były krótkie, niekłopotliwe sznurki. Teraz zapragnęłam firany z gipiurą.  
Tymczasem leczę się herbatką z lipy i cieszę nową miseczką na owoce lub przekąski. Szkło balonikowe. Na moją pokusę nieopodal otwarto sklep z bibelotami. Portfel zacierpi....






wtorek, 3 maja 2016

Majówka

Majówka się skończyła. Ale zaczął się pełen kwiecia i mam nadzieję słońca piękny , wiosenny miesiąc. Może przynieść spore zmiany w naszym życiu ale, ale pochwalę się jak już wszystko będzie wiadome. Tymaczasem o majówce. 
Przed wszystkim odpoczęłam od samochodu. Byliśmy jedynie u taty a resztę wspaniałego wolnego dla mnie, pracującego dla Małża czasu spędziliśmy w domu. Trochę spacerowo, trochę działkowo a trochę balkonowo. 
U taty byliśmy w piątek w nocy i wróciliśmy w niedzielę w nocy. Małż całą sobotę naprawiał z "dziadkami" samochód a ja wykorzystałam babcię i pojechałam z sis na zakupy. Kupiłyśmy róże na grób Mamy bo 2 maja jej urodziny.Piękne krzaki będą kwitły całe lato . Już w tamtym roku posadziliśmy różane krzaki pomiędzy grobem Babci i Mamy. Świetnie sprawdziły się w trudnych warunkach cmentarza.
Kupiłam też kilka bibelotów do salonu, jak tylko Małż je zamontuje to pokażę.No i obkupiłam balkon w kwiaty. Nazw wszystkich nie pamiętam, ciężko też je zmieścić ale na pewno jak tylko się rozkrzewią będzie pięknie. Donice owinę matą z trawy morskiej bo musimy zbierać każdy grosz na remont kuchni a porządne donice to koszt 400 zł. 
U taty zielono i wiejsko. Miło było odetchnąć.Spotkać się z rodziną i "starymi" znajomymi. 
Tak Sentymentalnie po prostu.

Ogródek ziołowy, który zdobi kuchenne okno i rośnie jak szalony
 Szałwia
 Ostatni Narcyz
 Cis
Widok z opozycji horyzontalnej na huśtawce


W domu oczywiście było mega rozpakowywanie. W dzień zabawy dywanowe, basen i plac zabaw. Potem szybkie zakupy i balkonowe działanie. Zaczyna być klimatycznie











Dzisiaj było pochmurno. Część dnia spędziliśmy w kuchni.Maluchy wspaniale pomagały. Potem ciastolina, wycinanki i książeczki.Kilka bajek w telewizji i Małż wrócił z pracy. Wybraliśmy się na działkę. Rowerami. Pogrilowaliśmy solidnie a dzieciaki huśtały się na patyku zawieszonym na długiej linie , wprost na gałęzi czereśni. Gdy zaczęliśmy szykować się do powrotu oczywiście zaczęło lać. Zagrzmiało, zawiało i lunęło. Przemokliśmy do szpiku kości. W domu od razu gorąca kąpiel i herbata. Oby z tego nie było kataru! Na pamiątkę zostały mokre ubrania i bez we flakonie, który właśnie oszałamia mnie zapachem.






Jutro praca.Akumulatory naładowane. 
A jak u was?