czwartek, 25 lutego 2016

Schab faszerowany cebulką i papryką w beszamelowym sosie czosnkowym, z cytryną i miętą.

Zapraszam do gotowania. Przepis powstał w ciasnej mej kuchence z ...miłości do mojej siostry. Chciałam ją uczcić i poczęstować pysznych obiadem. Może powinnam go nazwać Schab dla Ani?


Zaczynamy
Porcja dla 6 osób

6 słusznej wielkości i grubości plastrów schabu
8 dużych liści kapusty pekińskiej
ćwiartka czerwonej i żółtej papryki
cebulka biała i czerwona
3 ząbki czosnku
pół litra mleka
2 łyżki masła
2 łyżki mąki
skórka otarta z jednej cytryny
kilka listków mięty
sól
pieprz, pieprz zielony

Liście kapusty pekińskiej sparzyć wrzątkiem, jak na gołąbki - ostudzić
Schab roztłuc na desce, posolić i popieprzyć z obu stron.
Cebulkę i paprykę pokroić w piórka
Na liściu kapusty kłaść plaster schabu, nakładać po troszkę cebulek i papryczek, zawijać jak roladki. Układać w naczyniu żaroodpornym na pozostałych liściach kapusty.
Przygotować jasny sos beszamelowy
Ja robię taki, 
 z podanych przeze mnie składników( bez gałki i oczywiście przyprawy ). Zamiast przyprawy pod koniec wrzucamy przeciśnięty przez praskę czosnek. Wszystko po ściągnięciu z ognia doprawiamy zielonym pieprzem, solą, dodajemy połowę skórki i 2 roztarte liście mięty. Sosem zalewamy mięso.Posypujemy resztą skórki i miętą. Zapiekamy 30-40 minut w temperaturze 180 stopni. Na ostatnie 10 minut ściągamy pokrywę z naczynia.
Smacznego

niedziela, 21 lutego 2016

Wracam na tory

Aby nabrać na spokojnie wiosennych sił potrzebne mi kwiaty i ciepłe słoneczne promienie.


A tu nadal zima chlapie mokrym śniegiem i rozwija wirusy. Antonio zaczął już kaszleć i wygląda bardzo niepokojąco. Nie wiem czy nie zakończy to się chorobą. Zaczął się nowy semestr w szkole i doba znów się kurczy. Macie jakąś receptę na wydłużenie doby?

Co porabialiśmy w ostatnim czasie?
Walentynki minęły nam pod znakiem lodów i placu zabaw.Małż pracował więc wypuściliśmy się z maluchami do Wrocławia. Było miło i wesoło. Antonio zapytał mnie przy kwiaciarni które kwiaty mi kupić a Mila obiecała namalować w domu serce. Byłą to reakcja na widok zakochanych par z kwiatami i innymi walentynkami. Znak to, ze mam bardzo spostrzegawcze dzieci!!!



Nie znaczy to, ze Małż zapomniał o mnie. Prócz ekstra prezentu dostałam kawę latte i babeczkę z serduszkiem, która niestety została pożarta przez Pana NIKT. 
Kto zjadł moją babeczkę?
Nikt!!!!
 Ja natomiast zaserwowałam pyszne danie, które zjedli z nami przemili goście. Moja sis i szwagier

Pieczone warzywa
I schab faszerowany cebulką i papryczkami zawijany w kapustę pekińską, w sosie beszamelowym z czosnkiem, cytryną i miętą

Jesli będą chętni wstawię przepis bo to moje wymyślone danie a smakowało wspaniale.



Żeby dojść do siebie po ostatnich humorach poszalałam też z zakupami. Portfel schudł niesamowicie a szafa pęka w szwach.
Wyprzedaże są dla mnie....szaleństwem i nałogiem.
A wy poszalałyście na wyprzedażach?

wtorek, 16 lutego 2016

Coś mi nie wiosennie

Ostatnio czuję się otępiała i zmęczona. Nie cieszą mnie rzeczy, które cieszyły zawsze, dzieci niecierpliwią a mąż działa na nerwy. Jestem jakaś nie w sosie. Na straganach i w sieciówkach prymulki, narcyzy, tulipany i hiacynty. Zapraszają do wiosny. A mi coś nie wiosennie. Powodów brak, więc może to przesilenie pór roku mi się daje we znaki. Zima nie była zimą i na prawdę dość mam tej łysej ziemi i drzew! Jestem przez to nerwowa i czasem wolę sama ze sobą nie przebywać. Ale nie da się trzasnąć drzwiami sobie samej przed nosem. Mam dość samotnych wieczorów, samotnych popołudni, weekendów. System pracy Małża doprowadza mnie do szału. Jest mi źle i smutno, że wiecznie jestem sama z dzieciakami, jestem zmęczona i nerwowa. Melisa...Nerwosol...co polecacie?

 

niedziela, 7 lutego 2016

Maksymalne oblężenie

Nie pisałam od tak dawna.Ojejku ale jak tęskniłam. Można tęsknić za blogowaniem.Uwierzcie. Zwłaszcza kiedy bloguje się z przyjemnością. Cóż niestety nie blogowałam z premedytacją. Owszem, owszem, mogłam urwać te kilka minut snu ale czas był maksymalnie oblężony a wiecie jak to jest. Nie powinno się robić niczego byle jak, lepiej zaniechać. Toteż zaniechałam. Oj ile rzeczy ja zaniechałam. O tak, niestety.
Styczeń i przełom lutego to urokliwe miesiące początku roku, które walą nas po tyłkach co rok. Brakuje nam wtedy kasy bo łapiemy wyprzedaże gdzie się da ! Przedszkolne bale przebierańców, Dni Babci i Dziadka wymagają innych strojów, polowań, zakupów lub szycia. No i moja sesja. Ta mnie wytłukła z ostatniej minuty. Jeszcze dziś był na szczęście już ostatni egzamin. W pracy też sporo spotkań paretingowych i wyjazdowych szkoleń w szkołach rodzenia. Więc nie pisałam , łapałam wszystkie chwile by pobawić się z dzieciakami, pobyć z mężem, posprzątać zaległości, nadrobić co się da.
Ale jestem już. Skoro sesja odpadła będzie więcej czasu i na pewno uda mi się częściej pisać
A co się u nas działo?
Codzienne życie plus atrakcje.
Dzieciaki tęskniły za śniegiem a u nas tak jak i w większości Polski śniegu jak na lekarstwo. Wieczorem spadał. Rano już go nie było. Czasem wychodziliśmy na sanki o 19 a następnego dnia o 14 na rower. Pogrilowaliśmy tez pierwszy raz. Najpierw było ognisko z kiełbaskami a potem grill. Maluchy w ciemnościach z kiełbasami na patykach wyglądały jak rumiane elfy. 
Odwiedziła nas babcia, która zagarnęła przedszkolne laurki i zostawiła po sobie zamrożone kopytka, kluski i paluszki.
Ja znalazłam miejsce kaźni dla mojego portfela i do dziś nie mogę przestać o nim mysleć. Fantastyczny sklep decoria.pl. To co można tam wyszukać po prostu mnie oszołomiło. Po raz kolejny żałuję, ze nie jestem milionerką.
Kiedy zaczęły się ferie wyjechaliśmy na kilka dni na narty. Spaliśmy trochę u Pawła rodziców, trochę u mojego taty gdzie dojechała do nas moja przyjaciółka Ewelina z rodziną.Dzieciaki świetnie się dogadywały, chociaż Antoniowi nie bardzo podobała się młodsza z dziewczynek i czasem obrażony mówił, że denerwuje go ta dziewczyna. Ogólnie obeszło się bez ran kłutych, szarpanych, gryzionych i psychicznych urazów. Było miło i wesoło.
Na narty jeździliśmy głównie do Czech. Do Skireal Dolni Morawa. Dla rodzin z dziećmi REWELACJA. Milusia jeździ już na nartach wytrawnie. Antonio ma to we krwi, niestety wolał jednak przewracanie się po śniegu, czeskie parku w rohliku i śnieżną karuzelę. Sama zaś blogerka zjechała z najwyższej i najbardziej stromej góry bez obrażeń za co dziękuje Bogu serdecznie.

To co miłe szybko się kończy i trzeba było wracać. Jutro zaczynamy regularne życie. Czas start. Koniec łazikowania. Ale też koniec sesji, nadchodzi wiosna i za trzy dni rozpoczyna się Wielki Post. A zaraz po Wielkanocy przyjedzie Wawrzyniec a wtedy już serce pełne.

Oczywiście fotorelacja w wielkim skrócie. Filmiki można zobaczyć na moim IG.

DECORIA pieści moje zmysły








  
Baletnica
Kto lubi racuchy?

 Jednego dnia sanki
 Robienie Kopytek z Babcią

A drugiego wiosenne rowery
 Trochę mojej pracy
Tak się bawią maluchy
 Bażant czekał na nas na działce
Ognisko

 Pożeracze kiełbasek
 Narciarze
 Szusssss
Parku w rohliku
Śnieżna karuzela

Dziewczyny

Ekipa
Z Lucy pieskiem dziadka
A taka u nas miłość
To was zasypałam dzisiaj. Oj taki nawał.