Kiedy jestem w domu staram się żeby ten czas był dla nas świętem i oczywiście po "mojemu", żeby budować dobre wspomnienia.Bo to one są jak akumulatory, naładowane odpowiednio wystarczają na całe życie.
Tak było wczoraj. Dzień udany i wykorzystany w pełni. Wspólne gotowanie, szalone zabawy, długie spacery z psem w deszczu i ucieczka przed ulewą a wisienką na torcie były odwiedziny cioci i wujka.Pyszna gorąca kawa ze śmietanką, rumiane ciasto, sałatka, pogawędki smaczne jak czekoladki. Popisy dzieci, tańce wywijańce.Wszystko razem z mieszanką miłości upaja jak młode wino. Lubię takie dni.Oby było ich jak najwięcej
Taki poranek nas przywitał
Żeberka w miodzie i musztardzie z brukselką, specjalność młodej kuchareczki
Rozgrzewka taty przed pracą
Listopad czy maj?
Jesienne skrzaty
Najlepsi kumple do szaleństwa
A wy lubicie jesienne spacery?
Trafiłam do nowego miejsca :)
OdpowiedzUsuńPiękny ten Wasz psiaczek.Jakieś obawy się potwierdziły, czy same zalety?
Spacery lubimy, ale pod warunkiem pięknej jesiennej pogody (nie lubię deszczu i wiatru :(
Wiatru też nie lubimy. A co do Elzy jest cudna, grzeczna, spokojna i ułożona, w sumie najspokojniejsza z dzieci :p . Fakt doszło obowiązków ale nie wyobrażam sobie już domu bez niej
Usuń