środa, 31 sierpnia 2016

Jesiennie

Dziś mieliśmy bardzo aktywny dzień. W niedzielę wyjeżdżamy na wakacje a jesień zbliża się wielkimi krokami, kiedy wrócimy mogą przywitać nas spadające liście i chłód. Prócz przygotowań do wyjazdu trzeba było zebrać resztę bogactw naszej działki.  Piękne jabłka, cukinie, ostatnie fasolki, winogron, jeżyny i aronie. Skrzynka pełna witamin. Na działce czuć już jesień, liście pomalutku żółkną, trawy wycierają się jak stary dywan, kwiaty przekwitają. Wszystko szykuje się do snu. Posadziłam cebulki hiacyntów, szafirków, narcyzów i krokusów.Tak miło jest myśleć o tym, że z tych suchych cebulek wiosna zakwitną piękne kwiaty. Tak cieszę się, że pory roku zmieniają się. Jakże byłoby nudno, gdyby tak nie było. Każda z nich jest piękna, każda ma swój czar. 
Zanim zakocham się w jesieni wygrzeję się jeszcze na Hiszpańskiej plaży. Wypoczynek, wspólnie spędzone chwile są nam bardzo potrzebne. Dzieci z niecierpliwością czekają. Nie czują jeszcze jesieni. Zwłaszcza, że ostatnie dni są upalne i słoneczne. Choć poranki rześkie i mgliste. 
Czuję się jakaś zagubiona przez te wczasy.
Wydaje mi się, że czas na wrzosy i dynie a kupuję krem z filtrem i bikini.


Piękne bogactwo z mojej działki uwieczniłam dla was na zdjęciach








Sernik Gotowany

W związku z wieloma pytaniami zamieszczam przepis na przepyszny sernik gotowany. Prosty i szybki. Uwielbiany przez dzieci. I najważniejsze ; zawsze się udaje . Smacznego

Składnik
1 kg. sera sernikowego
6 jajek
kostka masła
1 szklanka cukru do wypieków
wanilia
2 budynie śmietankowe lub waniliowe
pół szklanki mleka

duża paczka herbatników lub biszkoptów
tabliczka czekolady 
2 łyżki mleka



Średnią tortownicę lub blaszkę "połówkę" wykładamy herbatnikami lub biszkoptami.

Do dużego garnka wkładamy (pokrojone w duża kostkę) masło, cukier, wanilię i ser. Podgrzewamy, cały czas mieszając, do rozpuszczenia się masła i połączenia składników. Następnie wbijamy po jednym (całe) jaja, za każdym razem mieszamy do połączenia się z masą. Gotujemy masę mieszając 15 minut. Następnie rozpuszczamy dwa budynie w pół szklanki mleka i wlewamy do masy cały czas mieszając. Kiedy masa zgęstnieje i zabulgocze jest gotowa. Wylewamy ją na spód z ciasteczek i układamy ciasteczkowy wierzch. 
czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej z dodatkiem 2 łyżek mleka i smarujemy polewą wierzch ciasta. Teraz w chłodne miejsce na około 6 godzin. 
Smacznego

wtorek, 30 sierpnia 2016

Wiek średni

Niestety w blogowaniu nie jestem stała. Chociaż tęsknię bardzo za nim. Wymyślam posty a potem wieczorem ...zasypiam i nie publikuję. Och nie lubię tego. Jesienią i zimą jest łatwiej. Długie wieczory spędza się w domu, nie na wędrówkach po lasach, szaleństwie rowerowym, placu zabaw czy działce. Mam nadzieję, ze te chłodniejsze pory roku przyniosą mi systematyczność.

Wiele się u nas dzieje. Małż zmienił dział w swojej "firmie" i dzięki temu pracuje na jedną zmianę, wieczory i weekendy są wspólne.Niestety organizacja w naszym domu uległa rozsypce. Ciężko jest zabrać się za obowiązki kiedy w perspektywie jest wspólne wyjście, kolacja, film, spacer itp. Na razie staramy się ustawić wszystko tak by znaleźć rozwiązanie sytuacji. Wakacje tego nie ułatwiają. Może po powrocie z urlopu uda się wprowadzić nowe zasady w życie. W tej chwili na nowo się docieramy. Przez wiele lat większość wieczorów, nocy i weekendów spędzałam sama z dziećmi. teraz nasze przyzwyczajenia walczą na szpady. 

Dzieci rosą jak na drożdżach. Ciągle nowe pomysły wpędzają je w kłopoty. Rozbite kolana, zastrzały w palcu (aktualnie Tosiu), sińce, guzy, podbite oczy (Mila złożyła się w leżaku), jak również wypicie szamponu i wklejenie gumy we włosy, stawiają nas w ciągłej gotowości. Długo zastanawialiśmy się czy Tosiu nie ma problemów z nadpobudliwością. I jesteśmy ciągle w wahaniu. Nasze dzieci są szybkie, głośne i szalone. Pewnie trochę po nas ale jednak wystąpiła kumulacja.

Najstarszy trwa w swoim postanowieniu. Asystował Papieżowi Franciszkowi  podczas Mszy Świętej na Jasnej Górze. Teraz jest na urlopie w domu i odpoczywa przed kolejnym rokiem powołania.

Ja wkroczyłam w wiek średni. Och ,...zapukał mi w okno całkiem nieproszony. 40 lat.O Najświętszy, kiedyś uważałam to za wiek podeszły. Dziś czuję się młodo. Chociaż kostium marszczy mi się tu i ówdzie. Najbardziej pod oczami. Chciałabym mieć swoją dzisiejszą mądrość i ciało 20 latki...Pewnie jak każda 40 latka.

Małż z okazji urodzin zabrał mnie na romantyczną wycieczkę do Paryża. Spędziliśmy 4 dni w mieście miłości, sami, romantycznie, wspaniale. Najcudowniejsze urodziny w moim życiu. Od najcudowniejszego męża. Wróciłam zakochana i szczęśliwa. Zakochana podwójnie. Kolejny raz w mężu i w Paryżu. 
Myślę, że jeśli komuś nie podoba się to miasto, to musiał zwiedzać je od złej strony. Mnie zachwyciły zabytki, chociaż Łuk Triumfalny rozczarował, oczarował klimat Paryża, jego małych uliczek, targów staroci, kawiarenek z maciupeńkimi stolikami, zaskoczyła wielokulturowość i uprzejmość. Paryż będę zawsze wspominać ze wzruszeniem.

Kilka zdjęć z moich urodzin, zapewne was właściwie przywita.