środa, 8 listopada 2017

Kurzem pokryty blog

Dzień Dobry
Pewnie wszyscy już dawno uciekli. Skoro i ja, nie ma co się dziwić. Ale tęsknię więc zdmuchuję kurz i zasiadam do mojego stęsknionego bloga. Czemu mnie tu nie ma? Czemu skoro tęsknię i brakuje mi mojego bloga. Pewnie, że mogłabym pisać o obowiązkach, braku czasu i zmęczeniu. I byłaby to prawda. Ale czy to wytłumaczenie? Trochę mi wstyd, że obiecałam, ze będę pisać.I kolokwialnie mówiąc nawaliłam. Pewnie nie raz to pisałam, nie raz jeszcze będę. Niestety nawet ja hiper elektroda wymiękam czasem i najnormalniej w świecie zalegam przed telewizorem, albo zasypiam. Mam takie poczucie, ze wszystko dzieje się zbyt szybko.Życie ucieka przez palce bo gonimy za tym co niedoścignione. Gonię i ja. Za pięknym i czystym domem, zadbanymi dziećmi, zadowolonym mężem, spełnieniem w pracy i sukcesami naukowymi. I niestety dopinam wszystko prócz...siebie. Brakuje mi czasu na odpoczynek, książkę i bloga, na patrzenie w gwiazdy, w niebo, na zauważenie drobnych zmian w moim otoczeniu.Wstyd ogromny bo gonię tak, ze czasem nie zauważam ludzi spotkanych na swojej drodze. Tych zwykłych, jakich spotykam codziennie. Przychodzi mi do głowy kadr filmowy, częsty w różnych filmach.Idzie tłum, ludzie pędzą i pędzą i biegną przed siebie, potrącają się i mijają i nie widzą siebie.I ja tak pędzę...
Dzisiaj otworzyły mi się oczy.
Poranek był chłodny.Taki listopadowy. Jechałam do firmy, do Warszawy na szkolenie. Wstałam o świcie.Kawa, toaleta, makijaż, ubranie. Standard poranny. Zbudziłam dzieci i wyszykowałam do wyjścia. Oczywiście ja super hiper mama, zawsze dopięta na ostatni guzik. Zorganizowana na sto procent. Wyszliśmy pod dom. Całe moje poukładanie szlak trafił. Kapeć, guma, tylne koło... Problem, alarm! Wściekła szybko analizowałam sytuację. Mila do szkoły, to kilka kroków. Ale przedszkole Antoniego już nie.Trzeba podjechać.Czas goni. Poszliśmy w stronę szkoły a w mojej głowie małe trybiki pracowały jak sprawny komputer. W szkole spotkaliśmy Mamę Anioła, chłopca niepełnosprawnego, która przywiozła go na zajęcia. Ta cudowna kobieta z uśmiechem zawiozła nas do przedszkola, gdzie zaczekała, aż odprowadzę Antka. Potem zawiozła mnie pod dom. Tam przemiły sąsiad napompował moje koło, z którego po prostu zeszło powietrze po wymianie opon. Byłam uratowana. Całe rozsypane domino wróciła na miejsce. Pojechałam do pracy. Jadąc miałam sporo czasu na przemyślenia . Jak wielkie miałam szczęście, że tacy Dobrzy Ludzie stanęli dziś na mojej drodze. Pewnie jest ich więcej.Wystarczy się zatrzymać.
Zatrzymuję moje chwile od lat na blogu.Najpierw na Potrójnej Mamuśce. Teraz na Wiśniowym Domu. Nie chce tego stracić. Chce tu wrócić i czerpać z tego spokoju. Ładować baterie. I zatrzymać to co najbardziej wartościowe na zawsze.
Chciałoby się dopisać na końcu : Tak mi dopomóż Bóg.
I niech się uda.

Odkurzam wiec i mopem i ścierką.

Blog już czysty. Czas na chwile wspomnienia. Tego, kiedy mnie tu nie było.
Czas był dla nas łaskawy. Nie zdarzyły się żadne nieszczęścia ani przykrości. Żyjemy naszą Wiśniową codziennością. Zbyt szybką przez nadmiar obowiązków w domu i pracy, zajęcia dodatkowe dzieci, zebrania szkolne, korki w trasach i milion spraw, które trzeba zrobić. Ale znaleźliśmy też czas by pobyć razem.Jesień to sporo wycieczek do lasu, spacerów w terenie i wielkiego grzybobrania. Był też czas remontów pokojów dzieci i zmiany auta. Wielkimi krokami nadszedł listopad, który staramy się oswoić  pomimo jego pogodowych kaprysów. Listopad, który zbliża do najpiękniejszego okresu w roku, adwentu i Bożego Narodzenia. Oby ten czas udało nam się spędzić razem, my Wiśniowi domownicy i Wy, którzy jednak zajrzą do Wiśniowego Domu. Zapraszam drzwi otwarte.









4 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak tęskniłam za Twoimi wpisami! Chyba ściągnęłaś mnie myślami. Wyobrażasz sobie, że odpaliłam laptopa po niespełna 3 miesiącach! Ależ zaległości, mam nadzieję, że i ja odkurzę swoje wpisy, bo ogromnie tęsknię... Zdjęcie Antosia w wiaderku skradło tę fotorelację, a oczy Emilki - ze zdjęcia z grzybobrania - zaczarowało post. Dziękuję Ci, Dorotko, za wszystko. Ty wiesz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana dziękuję Ci bardzo, ciężko było mi wrócić z powodu chronicznego braku czasu. Udało się i oby zostało jak najdłużej.Buziaki

      Usuń
  2. Jak ten Antos tam się wcisnal ???? Nareszci kolejny post - czekam z nieceirpliwoscia na kolejne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoś będzie cyrkowcem :) Dziękuję Ci za komentarz kochana. Wiele dla mnie znaczy *

      Usuń