sobota, 23 kwietnia 2016

Spotkania widmo, wiosenka i natłok zdarzeń

Tak naprawdę powinnam zasiąść przed książką bo jutro kolokwium końcowe vel egzamin. Jednak bloguś wyciągnął do mnie swoją rękę i szarpnął mnie w stronę komputera.
Jest sobotni wieczór.Maluchy śpią a Małż w pracy. Jestem sama jak zresztą w większość wieczorów. Praca Małża to przede wszystkim późne popołudnia, noce i wieczory. Na naszej lodówce widnieje "mapa" spotkań, wyjazdów, szkoleń, lekarzy itp. Ciężko to już nazwać kalendarzem. Mijamy się z Małżem jak w drzwiach wahadłowych, przekazując sobie wiadomości, dzieci i uściski. Krótkie godziny kiedy jesteśmy "rodziną" są jakby świętem. Pracujemy i mieszkamy w tym samym Państwie a czasem wydaje mi się, że ludzie będący "rodziną na odległość" spędzają razem więcej czasu. Moje studia w weekendy, Małża praca w weekendy, moje służbowe wyjazdy, Małża szkolenia, dziecięce zajęcia, działka, dom, choroby, zakupy....gdzieś pomiędzy tym urwane chwile dla siebie....Natłok zdarzeń. Jeśli to przetrwamy to wakacje będą spokojniejsze. Tymczasem znajomi podśmiechują się z nas, że powinniśmy wpisać "obowiązek małżeński" w grafik. Niestety chyba to jest jakaś prawda. Czy takie są czasy? Czy ludzie mijają się podobnie jak my? Czy tylko my zapętliliśmy się w jakimś zaklętym kręgu. Gdyby nie miłość pewnie pogubilibyśmy siebie nawzajem, na razie jednak mocno trzymamy się za ręce.

Pomiędzy wszelkimi obowiązkami cieszymy się wiosną i działką. Teraz najpiękniejszy okres. Wszystko cudownie kwitnie, pszczoły bzyczą, zapachy oszałamiają. Kocham wiosnę, świat po zimie uśmiecha się soczyście
Foteczki z naszej działki na osłodę zmiany pogody








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz