środa, 30 listopada 2016

Andrzejki żegnają śniegiem

Dziś miał być post śledziowe. Śledzie popełniłam na tę okazję i prawie pożarlismy wszystkie. Niestety obowiazki mnie przerosły i właśnie położyłam się do łóżka .Wstaję o 5. Jadę na służbową konferencję nad morze. Kawał drogi i wielkie pakowanie. Post śledziowy musi poczekać .  Do zobaczenia w sobotę wieczorem . Udanego wieczoru andrzejkowego .  Listopad żegna się śniegiem

wtorek, 29 listopada 2016

Przepis na Wigilijne Ryby -Wigilijny Karp Smażony, Wigilijny Łosoś z pieprzem cytrynowym

Dzień Dobry 

Dzisiejszy wpis poświęcę rybom. Nie może ich zabraknąć na Wigilijnym stole. W moim domu je się minimum 2 rodzaje ryb, chociaż często jemy 3 lub 4 rodzaje. Zawsze przygotowujemy karpia i łososia, reszta zależy od tego co złapie tato-zapalony wędkarz. Czasem jest to sandacz a czasem sum. Dziś podam przepis na tradycyjnego karpia, smażonego w panierce i łososia bez panierki z koperkiem i pieprzem cytrynowym.
Są to kolejne dwa przepisy Wigilijnego Menu  12 -stu potraw.Razem mamy już 8.



Karp Wigilijny
Sprawionego i umytego w zimnej wodzie karpia, kroimy na duże dzwonki a dzwonki dzielimy na pół wzdłuż kręgosłupa. Powstają takie kawałki - łódeczki. Kawałki solimy i wkładamy do niewielkiego naczynia. Zalewamy pełnotłustym mlekiem, tak by karp pokryty był w całości.Możemy dodać łyżeczkę majeranku roztartego w palcach. Karpia moczymy w mleku od 4 do 8 godzin. Zabieg ten ma za zadanie pozbawić karpia rybiego-mulistego posmaku. 
Karpia wyciągamy chwilę przed smażeniem. Osuszamy ręcznikiem papierowym, skrapiamy sokiem cytrynowym, solimy i pieprzymy.
Tak przygotowaną rybę obtaczamy kolejno w mące-roztrzepanym jajku- bułce tartej i smażymy na rozgrzanym oleju rzepakowym na złoty kolor.
Prosty a zarazem idealny karp wigilijny.

Łosoś Wigilijny
Zazwyczaj kupujemy filety z łososia.
Świeże filety myjemy w zimnej wodzie i osuszamy ręcznikiem papierowym, solimy i pieprzymy pieprzem cytrynowym, posypujemy drobno posiekanym koperkiem.Filety smażymy na gorącym oleju, skórą do dołu przez 3 minuty, następnie przekładamy do zamykanego naczynia i pieczemy w piekarniku jeszcze 20 minut. Świetnie smakują z sosem z soku cytrynowego, chili i musztardy sarepskiej.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Menu Wigilijne - Tradycyjne Potrawy Wigilijne z mojego domu

Witam w pierwszy tydzień Adwentu 


 

Adwent zwykle zaczynam od tworzenia listy, listy świątecznych prezentów, obowiązków i menu . Dziś przedstawię wam tradycyjne menu Wigilijne z mojego domu rodzinnego. Specjalnie dla was kopiuję Menu z mojego poprzedniego adresu blogowego. Wigilijne dania nie zmieniają się w naszym domu od pokoleń i mam nadzieję, że przez pokolenia zostaną niezmienione. zapraszam do zapoznania się z pierwszymi 7 przepisami. Życzę miłej lektury i mam nadzieję, że kogoś zainspiruję


1

 Wigilijna Grzybowa
z Tarnowicy Polnej- świąteczny przepis mojej babci

4 garści grzybów suszonych, oczywiście borowików ale bardzo pożądane są tez opieńki zwane tez podpieńkami, namaczamy  na noc w litrze wody.
Mroźnym porankiem Wigilijnym wstajemy przed wszystkimi i palimy w wielkim , kuchennym,kaflowym piecu. Włączamy cicho radio, z którego płyną słodkie dźwięki kolęd i rozpoczynamy gotowanie Grzybowej.  Grzyby  gotujemy w wodzie, w której się moczyły, a zapach unosi się cudowny w całym domu. Już wtedy czujesz świąteczne motyle w brzuchu . Gdy grzyby są już miękkie , odstawiamy całość do ostygnięcia. W międzyczasie obieramy 2 duże marchewki, 1 pietruszkę,kawałek selera, 1 cebulkę - niewielką lub kawałek poru. Gotujemy bulion z jarzynek na 2 litrach wody. Grzyby odcedzamy i mielimy w maszynce o dużych oczkach.Wywar wlewamy do naszego bulionu, z którego wcześniej wyciągamy wszystko prócz marchewki, i gotujemy  razem przez chwilę. Dodajemy mielone grzybki, pieprz i sol. Dużą cebulkę kroimy w drobną kosteczkę i smażymy na złoty kolor, na oleju roślinnym(postne). Usmażona cebulkę dodajemy do zupki i próbujemy. Jeśli zupa jest zbyt intensywna dolewamy wody. Taka zupka już gotowa pyrkocze sobie na brzeżku pieca aż do kolacji wigilijnej. Ziemniaki pieczemy w mundurkach, każdy kroimy na ćwiartki i podajemy z zupą. Taką jada się tylko raz w roku, bez śmietany, klusek czy innych dodatków.Pachnie Świętami i smakuje Świętami i chociaż Babci już nie ma, nadal celebrujemy wszystkie rodzinne tradycje.I co roku gotujemy potrawy, które przenoszą w dzieciństwo, tworzą atmosferę i klimat Świąt.
Smacznego

Kiszenie Barszczu
Duży 2 litrowy słój parzymy wrzątkiem, 4 duże buraki ćwikłowe myjemy, obieramy i kroimy w dużą kostkę. 4 ząbki czosnku obieramy i z połowy kromki razowego chleba na zakwasie odkrajamy skórkę. Najlepiej jak jest to sucha skórka ale może być też świeża. Buraki, czosnek i skórkę chleba wkładamy do słoika i zalewamy ciepłą , przegotowaną wodą. Wierzch słoika zabezpieczamy gazą( super nadaje się pielucha tetrowa) i stawiamy w ciepłym miejscu. Zakwas jest dobry za 4-6 dni w zależności od temperatury i jakości chleba. Gdy już jest kwaskowy i smakuje jak niesłony barszcz przelewamy do butelek i trzymamy w lodówce.
Taki barszczyk jest zdrowy i pyszny i można oczywiście robić go przez cały rok. Ale najlepszy jest oczywiście w Wigilie kiedy to gotujemy :

 3

Wigilijny Barszczyk

Do ugotowania pysznego Barszczyku Wigilijnego potrzebujemy
3-4 duże buraki
2 marchewki
pół selera
1 pietruszkę
kawałek pory
4 suszone grzybki namoczone w wodzie,ok 1,2 szklanki
sól, pieprz, cukier ,ewentualnie przyprawa warzywna
1l kiszonego barszczu z buraczków

Do dużego garnka wlewamy 3-4 litry wody i dodajemy obrane  warzywa. Buraki kroimy w kostkę, marchewkę , seler ,pietruszkę i por wrzucamy w całości. Gotujemy  do miękkości warzyw. Wyciągamy wszystkie warzywa prócz marchwi i buraczków, dodajemy namoczone grzybki wraz z wodą , w której się moczyły i wszystko razem gotujemy jeszcze około 15 minut na małym ogniu.
Po tym czasie zdejmujemy garnek z ognia na tyle by Barszcz był gorący ale się nie zagotował i po kilku minutach, gdy już jesteśmy pewni, ze nie bulgocze wlewamy nasz kiszony barszczyk w ilości odpowiadającej naszemu podniebieniu, następnie doprawiamy do smaku. Jeśli kolorek barszczu nas nie zadowala wystarczy zetrzeć dużego buraka na tarce i włożyć go do durszlaka przez, który przelewamy nasz barszczyk. Gwarantuję, że nabierze pięknego koloru. Na koniec dodajemy łyżkę oleju lub oliwy by oswoić witaminy. 

 4 i 5
 Wigilijne Uszka z Grzybami i Pierogi z Kapustą i Grzybami
ŁATWIEJSZE NIŻ SĄDZISZ
Ciasto do uszek i pierogów robię to samo i ciężko podać mi dokładne proporcje bo sypie na "oko". 
Ale do porcji 1kg maki daje 1 łyżkę oleju, pół łyżeczki soli i ciepłej wody tyle aby było miękkie, plastyczne i jednolite. Ma być bardziej miękkie niż plastelina.
Kiedy już je zagniotę zawijam w woreczek i odkładam na pól godzinki, żeby ładnie się scaliło.Gdy ciasto już poleży, jeszcze raz je zagniatam, powinny  robić się bąbelki powietrza przy uderzeniu ręką  i zaczynam wałkowanie..

Jak przygotować świąteczne farsze do uszek i pierogów
Uwielbiam kiedy gotują się grzyby do farszu. Chyba one dają najbardziej Świąteczny zapach.
W moim domu grzyby do zupy, uszek i pierogów przygotowuje się razem, co pozwala zaoszczędzić na czasie i garnkach do mycia. A więc....trzeba namoczyć taką ilość grzybów jaka jest potrzebna dla waszej rodziny. Robimy to poprzedniego dnia i  w wigilijny poranek gotujemy w wodzie, w której się moczyły, do miękkości. Potem mielimy je przez maszynkę i odbieramy część, którą wykorzystamy do zupy.  Do pozostałych grzybków dodajemy smażoną cebulkę, ile lubimy, ja dodaję dużo. Sekret tkwi w tym, że cebulkę tez mielę w maszynce. Raz, że nie trzeba jej kroić w drobne kosteczki, co jest pracochłonne a dwa, że farsz się nie rozwarstwia.
Takie grzybki dzielimy na cześć do uszek i część do pierogów z reguły 1/3 idzie do pierogów a reszta do uszek.

Farsz do wigilijnych uszek
Do pierogów przygotowuję farsz z grzybów ze smażoną cebulą i przypraw.Dodaję jedynie pieprz i sól. Taki najprostszy farsz jest najlepszy.
Farsz do pierogów świątecznych z kapustą i grzybami
Jeśli chodzi o farsz do pierogów to tez zaczynam go robić dzień wcześniej. Najpierw:
gotuję około kilograma kapusty kiszonej z liściem laurowym i zielem angielskim. Jeśli jest zbyt kwaśna najpierw należy ją wypłukać. Kiedy już jest miękka odsączam i odstawiam do wystygnięcia. Potem odciskam w rękach z wody i soku, i mielę . Radzę mielić za jednym razem grzyby, cebulkę i kapustę. Nie trzeba każdorazowo myć maszynki. Kapustę łącze z grzybami w proporcji 1/3 grzyby 2/3 kapusta i doprawiam do smaku pieprzem i solą.
Farsze mamy gotowe. Można je zrobić dzień wcześniej i przykryte folia spożywczą przechowywać w chłodnym miejscu.

Lepienie pierogów zaczynam w Wigilijne południe. Rozwałkowuję ciasto na cienki placek, wykrawam krążki szklanką i lepię, lepię, lepię. Uszka robię w podobny sposób tyle, ze krążki wykrawam literatką, sklejam jak pieroga i łącze nad "brzuszkiem" z farszu rogi.
Trzeba pamiętać, ze domowe pierogi nie trzeba gotować tak długo jak kupne, i tak naprawdę wystarczy, że wypłyną i pogotują się z 2 minutki.
Gotowe polewam smażoną cebulką i trzymam na ciepłym piecu aż do pierwszej gwiazdki

 6

Kulki z karpia
Przede wszystkim potrzebujemy kogoś kto wyfiletuje, oskrobie a przede wszystkim wypatroszy karpia.
oraz
2 kg. karpia
1kg. cebuli
2 marchewki
1 pietruszkę
pół dużego selera
2 łyżki masła
białka z 4 jajek
dużą , suchą bułkę
cukier, sól, pieprz
żelatyna
Karpia filetujemy i oddzielamy od skóry.  Pozostałości z filetowania i głowy gotujemy z jarzynami, łyżeczką cukru i cebulą pokrojoną w plastry... około godzinę. Gotowy wywar przecedzamy przez sito i
doprawiamy do smaku.
Mięso z karpia mielimy przez maszynkę z 2 marchewkami kilkoma plastrami cebuli z rosołku.
Bułkę namaczamy w mleku, odciskamy i dodajemy do mięsa. Następnie topimy masło w rondelku i przestudzone łączymy z mielonym karpiem i warzywami.  Doprawiamy do smaku pieprzem , solą, łyżeczką cukru.
Ubijamy pianę z białek i mieszamy z rybą na jednolitą masę. Formujemy kulki mokrą ręką.
Rosołek rybny doprowadzamy do wrzenia . Kulki delikatnie wkładamy dużą łyżką do wrzącego wywaru i gotujemy na wolnym ogniu 30 minut.
Kiedy są już ugotowane układamy w salaterkach przepłukanych zimną wodą.
Rosołek mieszamy z żelatyną zgodnie z przepisem na opakowaniu i przestudzonym zalewamy kulki.

7
Kutia Wigilijna "Dobra Wróżba"
Niegdyś należało wsypać pszenicę do lnianego worka i tłuc kijem aż łuski z ziarenek odpadną, dziś wystarczy kupić woreczek 500g Kutii. Dostępna w każdym spożywczym.
Jak większość potraw Wigilijnych, Kutię też zaczynamy przygotowywać poprzedniego dnia.
Namaczamy pszenice w wodzie na noc. Rankiem odlewamy połowę wody, zalewamy świeżą , żeby pszenica była przykryta i gotujemy na wolnym ogniu. Mieszamy od czasu, do czasu coby nie przywarła.
Kiedy pszenica będzie już prawie miękka dodajemy 3 łyżki miodu i po 2 łyżki drobno posiekanych bakali
Figi
orzechy laskowe
orzechy włoskie
suszone morele
kandyzowany ananas
kandyzowane wiśnie
skórka pomarańczowa
skórka cytrynowa
daktyle
rodzynki
i co tam jeszcze mamy
Gotujemy jeszcze około 40 minut. Następnie dodajemy 4 łyżki maku lub masy makowej i miodu do smaku. Gotujemy jeszcze 10 minut i możemy rzucać o sufit.
W czasie gotowania należy pamiętać o dolewaniu wody, jeśli zbyt dużo by się odgotowało.
Kutię w moim domu podaje się na początku Wigilii tuż po dzieleniu się opłatkiem, ale jest też smacznym deserem na ciepło i na zimno.






sobota, 26 listopada 2016

Stroik Adwentowy 2016 - DIY

Jutro zaczyna się adwent. Czas radosnego oczekiwania.Czas zdobienia domu, pieczenia pierniczków, rodzinnych wieczorów przy klejeniu łańcuchów, wędrówek z lampionem na roraty, prezentów od Mikołaja, sprzątania świątecznego, robienia list zakupów i prezentów, radości, miłości i śmiechu. Jak co roku przygotowałyśmy z Emilką stroik adwentowy. Kolejne tygodnie oczekiwania odliczymy zapalając świece. Magia świąteczna zaczyna działać.
Oto nasz tegoroczny stroik

Prace rozpoczęłyśmy od wyboru serwety na konsolkę


Następnie przygotowałyśmy tacę i ozdoby
 

Wszystko połączyłyśmy klejem na gorąco
 

Do dekoracji używamy świerka srebrnego, który długo nie traci igieł
 

Efekt naszej pracy jest taki
 



Świąteczne porządki - Jak zorganizowac dom by był do mieszkania a nie do sprzątania.

Zaczęłam robić plan porządków na początku listopada. Niestety z powodu ciągłych zmian i remontów jakie zachodzą w naszym domu etapami ( powodowanymi przez zróżnicowane możliwości finansowe), lista została odesłana do lamusa i sporządziłam nową. Ponieważ w związku z przemeblowaniem moje szafy lśnią i utrzymuję w nich porządek, nie muszę robić porządków szafowych. Najważniejsze są zatem okna, firany, kuchnia i łazienka. Resztę mieszkania sprzątamy na bieżąco i nie ma tam większego bałaganu. Analizując kiedyś problem cało sobotniego sprzątania doszłam do wniosku, że bałaganimy w ciągu tygodnia nie odkładając rzeczy na miejsce. Postanowiłam tego pilnować i wymagać zarówno od siebie jak i pozostałych domowników. Wprowadzenie zasady wziąłeś/aś -odłóż, trwało około roku. Teraz jesteśmy na prostej. Najczęściej w naszym domu wystarczy zetrzeć kurze i podłogi. Oczywiście wyjątkiem jest kuchnia i łazienka, które wymagają większej uwagi i dopicowania na które codziennie nie ma czasu.

A oto kilka rad jak uniknąć bałaganu i maksymalnie skrócić czas sprzątania.

Bardzo zachęcam was do pilnowania porządku w mieszkaniu i mobilizowania rodziny do współpracy. Dzięki temu unikniecie wielogodzinnej orki a sprzątanie świąteczne będzie łatwe i szybkie.
Zacznijmy od pokoju dziecinnego i odwiecznego problemu - zabawki.
Jeśli chodzi o dzieci i ich zabawki życie bardzo  ułatwiły nam regały Kallax z Ikea i pasujące do nich pudła.  KLIK Posprzątanie bałaganu trwa kilka minut .Zabawki łatwo posegregować i dziecko samodzielnie może odkładać je w odpowiednie kartony. Zabawki są schowane w ciągu dnia, gdy dzieci są w przedszkolu, więc nie kurzą się i nie trzeba je myć tak często. Im mniej na wierzchu tym łatwiej utrzymać czystość. Zapewne dużą częścią zabawek dzieci nie bawią się w ogóle. Najlepiej oddać je na akcje charytatywne, których w okresach świątecznych jest bardzo dużo. Pamiętajmy też, że pluszaki są siedliskiem kurzu i roztoczy i dekorowanie nimi pokoju nie jest dobrym pomysłem. Dywan typu Shaggy nie jest dobrym rozwiązaniem do pokoju dziecięcego, lepiej wybierać dywany o krótkim włosiu, które można prać w pralce. Klik

 Salon to miejsce, w którym zwykle toczy się życie codzienne i towarzyskie.Warto zainwestować w meble z zamykanymi szafkami, witrynę, stolik kawowy , który łatwo można przestawić. Polecam też wprowadzić zasadę minimalizmu i jedynie niewielką ilość dekoracji i ozdób eksponować na meblach. Bibeloty kurzą się a poprzestawiane , przesunięte tworzą nieład. Ja wybrałam witrynę ze szkłem i tak wyżywam się artystycznie


 Książki, które uwielbiam i z uwagi na małe mieszkanie zmuszona jestem ograniczać do pozostawiania tych ulubionych czy przydatnych, trzymam w witrynie za szybą i zamykanej szafce-biblioteczce. Kurz na książkach osiada bardzo szybko i trudno go usunąć nie niszcząc ich. Jeśli nie macie biblioteki z prawdziwego zdarzenia takie rozwiązanie jest idealne.



Łazienka jest zmorą nie jednej pani domu. Tu kurzy się najbardziej a błyszczące i chromowane sprzęty trzeba często wycierać. W tym przypadku doskonale sprawdza się ocet. Nabłyszcza i usuwa kamień i osad z mydła. W łazience przechowujemy dużo drobnych przedmiotów; kosmetyki, narzędzia kosmetyczne czy pielęgnacyjne. Najprostszym sposobem na utrzymanie ich w ładzie i porządku jest używanie koszyków czy organizerów. Dzięki temu wytarcie półek jest proste.


Dodatkowo takie rozwiązanie pomoże ukryć nieatrakcyjne opakowanie czy intymne przedmioty.

Kuchnia wymaga przemyślanej organizacji i doskonałej czystości. Na wspólne sprzątanie kuchni zapraszam w przyszłym tygodniu.

niedziela, 20 listopada 2016

Niedziela będzie dla nas #2

Niedziela minęła cudownie i właśnie szykuję się do cudownego jej zakończenia. Dobry film w towarzystwie dobrego Męża, który teraz z drugiego laptopa i drugiego pokoju podczytuje moje wypociny. Miłego czytania kochanie :)

Wracając do tematu. Pojechaliśmy całą rodziną na zakupy i obiad. Jeszcze do niedawna nasze wypady kończyły się stresem rodziców z powodu marudzenia dzieci. Delikatnie mówiąc.Ludzie, którzy mają dzieci świetnie wiedzą o czym piszę. Reszta musi sobie wyobrazić zakupy w następujący sposób. Jedziesz na pochyłej, ruchomej ścieżce z ostrymi zakrętami, ktoś ciągle do ciebie woła i krzyczy w niebogłosy ciągnąc cie w przepaść. Na dodatek ta niewinna osoba maże cię lodem, oblewa sokiem, kicha na bluzkę, ulewa za dekolt a tłuste ręce wyciera ci we włosy. Jesteś niebezpiecznie czerwona i zaraz eksplodujesz. A kiedy jesteś już z upolowaną rzeczą przy kasie słyszysz "Mamo KUPĘ JUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻZ" . I tylko tyle. Dzisiaj nic takiego nie nastąpiło. Było miło, spokojnie i przyjemnie. Dzieci były grzeczne i uśmiechnięte. Uświadomiłam sobie, że na prawdę dorastają!!!! Żadnych nieprzewidzianych zdarzeń. Wynikiem tego jest nadmierna ilość zakupionych rzeczy. Coś za coś.

 Lody

 Kinder Planeta


Obiad w IKEA



szał zabawkowy w Careffoure 

W sklepach jest tyle pięknych ozdób, że każdy dom powinien wyglądać ja Biegun Północny, jak Siedlisko Świętego Mikołaja





Wróciliśmy około 18. dzieci szybko poległy ze zmęczenia po atrakcjach w salach zabaw. Zabieram się za swoje 20 minut. Wieczorne przygotowania do jutra. Nowy tydzień przed nami. Tydzień , który rozpocznie adwent. Czuję dreszcz podniecenia i radości.
Coraz bliżej Święta

Przyjaźń to skarb #1 - Muffiny waniliowe z goracym sosem jagodowym

Witam w pochmurna niedzielę, która zapowiada się wyjątkowo miło. Tymczasem rozkoszuję się kawą w pięknym otoczeniu świateł z samodzielnie wykonanych lampionów (dwa mniejsze) i jednego z Pepco.




 W planach mamy dzisiaj wędrówki po sklepach, w poszukiwaniu prezentów dla dzieci. Hasło Pomożemy Mikołajowi! Interesuje nas przede wszystkim Careffoure. Jeśli macie ochotę na gazetkowy przegląd ofert zapraszam na bloga Elwiry  KLIK.U mnie  wieczorem będziecie mogli zobaczyć zdjęcia z dzisiejszego szopingu. Dzieci ucieszą się z wizyty w kulkolandzie, my poszalejemy w sklepach z ubraniami, Careffurze i Ikea. Obiad jemy na mieście i błogość spowodowana wolnym od gotowania i bałaganu zalewa moje serce.

Wczoraj odwiedziła nas przyjaciółka z córeczkami. Były u nas cały dzień i spędziłyśmy dzień doskonale. Pamiętam jeszcze jakiś czas temu musiałyśmy biegać za dziećmi z językami na brodzie, rozmawiając pomiędzy zmianą pieluchy a rozłączaniem walczących. Wczoraj dzieci udowodniły nam, że ten etap mamy za sobą. Świetnie się razem bawili a my mogłyśmy nagadać się do syta i wyjść na małą rundkę po sklepach. W tym czasie dzieci zostały z Mężem, który robił biureczko w moim kąciku gabinetowym. Świadczy to o wielkiej grzeczności dzieci. Co prawda bałagan powstał oszałamiający ale też i zniknął  w oszałamiającym tempie, z pomocą małych rączek. 
Życzę sobie i Ewelinie więcej takich wspólnych dni. To już prawie 10 lat naszej przyjaźni, wiąże nas ten rodzaj więzi , który nie wymaga udawania, rozmowy na siłę i uśmiechu nie od parady.Możemy razem pomilczeć, nic wymuszonego, żadnego fałszu. Taka przyjaciółka nie często się zdarza, niestety kiedyś poczułam gorzki smak przyjaźni i tym bardziej cenię obecną.





Wczorajszy dzień uczciłam przepysznymi muffinkami podawanymi z gorącym sosem jagodowym.Proste w wykonaniu a wygląd i smak niebiański.
Żeby je wykonać musimy najpierw upiec duże muffinki waniliowe. Ja do przepisu podstawowego dodaję wanilię. Przepis podstawowy znajdziecie tutaj KLIK oczywiście nie dodajemy cynamonu ani jabłek, można dodać jagody. Ostudzone muffiny musimy przygotować, ścinamy czubek i lekko wydrążamy środek. Taki mały dołek. Dobrze wycina się go małym i ostrym nożykiem. 
Musimy przygotować sos jagodowy




Sos jagodowy
1 porcja jagód - na porcję 12 muffinów ok 1 szklanka, mogą mrożone
1/2porcji cukru
1 łyżeczka soku z cytryny
Jagody mieszamy z cukrem i sokiem cytrynowym i gotujemy na niewielkim ogniu do momentu aż sok zredukuje się do gęstości syropu a cukier rozpuści.

Gorący sos(można podgrzewać kilkukrotnie) wlewamy do dołka w muffinie, dekorujemy nim całą babeczkę i talerz w około. Jest to bardzo efektowne danie, wystarczy zielony listek mięty i nic więcej.

Sos nadaje się świetnie do naleśników, placków i wypieków. Wspaniale smakuje tarta z masą mascarpone i sosem jagodowym, sernik z sosem jagodowym itp. Sos po wystygnięciu zastyga piękną i błyszczącą politurą na cieście.

Za tydzień adwent, planuję dekoracje i stroik. Kończę listę zadań przedświątecznych i zabieram się za menu. Mimo strasznej pogody zrobiło już się nastrojowo. W środę podzielę się z wami moimi świątecznymi listami. Mój ulubiony okres w roku zaczyna się.

czwartek, 17 listopada 2016

Pollyanna - rada na udane życie

Nie pisałam wczoraj bo musiałam przemyśleć kilka spraw. 
Kilka dni temu zaczęłam marudzić i narzekać. Owszem cieszyły mnie zakupy, zabawa z dziećmi, przygotowanie piernikowego ciasta ale...ale ciągle było jakieś drugie dno. Byłam w środku niezadowolona a na zewnątrz przybita, nerwowa i czepliwa. Moja choroba sprawiła, że poczułam się nagle stara, brzydka i do niczego. Byłam zła, że kilka dni temu czułam się doskonale a nagle najprostsze czynności sprawiały mi ból i problem. Nie wszyscy wiedzą, a żadna to tajemnica, problemem jest kręgosłup i kilka stawów, które odmówiły mi posłuszeństwa, po badaniach okazało się, że jest z nimi duży problem. Och jaka byłam zła. Ból fizyczny w porównaniu do żaru w duszy to pestka.
Kilka dni wyładowywałam swoje nerwy wszędzie gdzie była okazja. Płakałam w poduszkę. Jak to ja! Taka sprawna?! Mam takie problemy, które na dodatek dają mi szlaban na wiele rzeczy .Bieganie, narty ?!
Leżąc wczoraj wieczorem przypomniałam sobie o Pollyannie. . Czytaliście kiedyś tą książkę? Jeśli nie TU znajdziecie krótki opis. Czy nie warto pograć w grę w RADOŚĆ. Nie mam wielu powodów do zmartwień.W sumie tylko moje zdrowie jest trochę " nie na miejscu".  Każdy dzień powinien być pełen radości bo nie można marnować ani chwili.

        zdjęcie z http://www.dvdmax.pl/pollyanna-eleanor-h-porter-ksiAZka,art423709

 
Postanowiłam więc solennie nie roztkliwiać się nad sobą i cieszyć się tym co daje życie.

Dzisiejsze popołudnie spędziłam z Emilką na wyborze zabawek , które oddamy do pobliskiego domu samotnej matki. Jestem dumna z córeczki, oddała wiele swoich zabawek bez żalu. Cieszę się, że ma w sobie wrażliwość i dobre serduszko. Antoni biorąc przykład z siostry oddał 2 kierownice i sorter. Chciałabym nauczyć swoje dzieci empatii. To coś bezcennego co sprawia, że jesteśmy lepszymi ludźmi i procentuje.

 



wtorek, 15 listopada 2016

Piernikowy czas- Dojrzewające Pierniczki Staropolskie, Dojrzewający Piernik Staropolski

Czas ostatnio bardzo szybko płynie.Już połowa listopada. Nadszedł czas przygotowania ciasta na piernik/pierniczki dojrzewające. Ciasto można wykorzystać do zrobienie przekładanego piernika świątecznego ale najpyszniejsze wychodzą z niego pierniczki. Pulchne i aromatyczne jak żadne inne. Kiedy wróciliśmy do domu po pracy, treningu piłki nożnej i zakupach zabrałyśmy się z moją fachową pomocnica do przygotowania piernika. Polecam wam go serdecznie.Zrobicie raz.Będziecie robić już zawsze. To uzależnia.

Piernik/Pierniczki
Staropolskie ciasto dojrzewające 




Składniki:
  • 500 g miodu naturalnego - daję wielokwiatowy
  • 1 szklanka cukru-nie musi być do wypieków
  • kostka  masła
  • 1 kg  zwykłej mąki pszennej
  • 3 jajka
  • 3 łyżeczki sody oczyszczonej
  • pół szklanki mleka
  • 2 torebki przyprawy korzennej do piernika -polecam Prymat i to nie z sentymentu do dawnego pracodawcy lecz z wolnego wyboru
  • szczypta soli 
  W dużym garnku  podgrzać stopniowo miód, cukier, masło i przyprawę do pierników, (cukier musi się rozpuścić całkowicie) doprowadzić do wrzenia, nie gotować  Wystudzić.




Do wystudzonej masy dodajemy mąkę,jajka, szczyptę soli i sodę rozpuszczoną w mleku. Wszystko dokładnie mieszamy. Ciasto przechowujemy w kamionkowym naczyniu lub garnku emaliowanym,  w chłodnym miejscu 4-6 tygodni. Początkowo ciasto jest dość płynne, z czasem dojrzewa i gęstnieje.


Po upływie czasu dojrzewania możemy zająć się pieczeniem. Najlepiej około tygodnia przed Wigilią. Ciasto wałkujemy, podsypując mąką na 0,5 cm placki. Pieczemy jako warstwy piernika lub wykrajamy pierniczki. Czas pieczenia to 15-20 minut 180 stopniach. Piernik staropolski świetnie smakuje przekładany powidłami śliwkowymi i masą z kaszy manny, na którą przepis znajdziecie



Mój piernik wędruje na balkon, jest dość chłodno. Jeśli się ociepli przeniosę go do lodówki.

Dzieci wołają o kolację i kąpiel.

Spokojnej nocy i udanych wypieków staropolskich.

poniedziałek, 14 listopada 2016

Dzisiaj i ja nie lubię poniedziałku

Witam w Poniedziałek.
Dzisiejszy dzień okazał się paskudnym, mglistym poniedziałkiem. Wilgotne powietrze lgnęło do ubrań i przenikało do szpiku kości. We Wrocławiu mrozu nie było już od 9. Było tylko to zgniłe i lepkie powietrze. 
Wróciłam do domu z bólem gardła i powtórnym bólem w plecach i nodze. Oczywiście odebrane wyniki badań potwierdziły moje przypuszczenia dotyczące problemów z kręgosłupem. Niestety ujawniły również kolejną chorobę, której się nie spodziewałam. Ba! Myślałam, że dotyka tylko starych ludzi. Szczegóły zachowam dla siebie.Przynajmniej do piątkowej wizyty u ortopedy. Może on rozwieje moje obawy.
Tak czy inaczej płakać mi się chce bo niestety duża część lubianych przeze mnie rzeczy będzie niemożliwa. Najbardziej boję się o narty.

Ale dość użalania się nad sobą. 
Mieliśmy dziś nadzieję na oglądanie dużego księżyca. Niestety mgła ukryła go doskonale. Wobec tego popołudnie i wieczór spędziliśmy przy kleju i papierze. Mila zapamiętale klei ozdoby świąteczne. Łańcuchem niedługo opleciemy blok dookoła, nie raz, a trzy razy. Tosiu pięknie kleił kółka do łańcucha i z radością ciął wszystko na kawałki. Wykonał tez kilka pawich oczek i coś jakby sówek. Ja wyżyłam się manualnie i z dwóch starych puszek i resztek tapety zrobiłam puszki na świąteczne pierniki.Pięknie wyglądają na tle mebli i ścian. 





Mąż w tym czasie przejął pałeczkę gospodarską i aby odciążyć moje stare kości zajął się odkurzaniem, zmywarką i porządkami.

Kiedy dzieci były już wykąpane i kolacja zjedzona a czas capstrzyku bliski,okazało się, że z rur nie leci ani kapka wody. Mycie zębów jest możliwe z użyciem mineralnej.Ale w czym umyję włosy??? 
Cóż to za poniedziałek. Niech się już kończy.
Dobranoc

sobota, 12 listopada 2016

Małe Smutki i Chandry

Strasznie dziś jestem zmęczona. Egzaminy na uczelni, ból pleców i na dodatek ból gardła. Wróciłam w takim bezhumorze, że byłam jak gradowa chmura. Nakrzyczałam na dzieci i na Męża bez większego powodu. Oj sama siebie takiej nie lubię.Ostatnio zauważam, ze irytuję się bardzo często.Myślę, ze to przemęczenie i stres. Muszę znaleźć sposób na odstresowanie i więcej odpoczywać. Ech , niestety to trudna sprawa. Dzieci są absorbujące, praca wymaga wielkiej aktywności i przejechania wieeeelu kilometrów co obciąża moje plecy i doskwiera bólowo, co drugi weekend mam wykłady i na dodatek zbliżają się święta. czas zorganizować się kulinarnie, porządkowo i prezentowo.
Chyba dziś nie chcę o tym myśleć.Jutro kolejny egzamin, muszę jeszcze powtórzyć wiadomości.

Weekendy kiedy mam szkołę wyglądają u nas bardzo podobnie. Najczęściej w piątek gotujemy zupę na weekend a Mąż robi drugie danie i zajmuje się dzieciakami. Uwielbia to i razem nieźle zawsze nabałaganią. Kiedy wracam idziemy na spacer, plac zabaw, do lasu i zazwyczaj na zakupy. Dziś były bardzo zimno i wiało więc spacer był krótki. Pojechaliśmy jeszcze do Lidla, oddać Emilki spodnie i kurtkę narciarską ponieważ okazały się za duże. Rozmiar 116 jest już za mały a 122 za duży. Klops rozmiarówkowy osiągnęliśmy powtórnie. Tak było przy rozmiarze 98 a 104.Potem pojechaliśmy jeszcze do Brico Marche po pigment do farby i Emilka zakupiła sobie dwa przepiękne renifery. Sztuka kosztowała 13,99. Wybrała je sama twierdząc, że będą jej pasować do wystroju....Czyżbym skrzywiła córkę ;).


W Brico Marche jak we wszystkich marketach urodzaj dekoracji.Zrobiłam dla was kilka zdjęć 










Wieczór spędziliśmy dekorując domek dla lalek Milusi. 
Dzieci poszły spać po 21. Dzisiejszy wieczór jest krótki, za krótki. 

Dobrej Nocy